
Majówka klubowo i rodzinnie.
Majówka klubowo i rodzinnie.
Majówka majówką ale nasza wyprawa z Kubą zaczęła się już tydzień wcześniej. Nasz pobyt nad wodą trwał 7 dni z moimi małymi przerwami na powrót do pracy. Czasu w tym roku na obmyślanie taktyki mieliśmy na pierwszy wypad na rybki aż zbyt wiele za sprawą koronawirusa, jednak po rozpakowaniu nad wodą i tak wszystko się wywróciło w głowie do góry nogami.
A więc do rzeczy:
Zaczynamy łowienie od drobnych przynęt pojedyncze Pop – Up lub Dumbells w czterech nutach zapachowych Warmuz Baits – Warm Secret i Punkt G u mnie oraz Squid Octopus i Zioło Prezesa u Kuby.
Efekty były super, po pierwszych dwóch dobach mieliśmy złowionych około 40 karpi a my nie byliśmy z tego faktu do końca zadowoleni. Ktoś by pomyślał tyle ryb a oni marudzą heloł.
Jednak te karpie były w przedziale 2-4 kg, jedno co było super to że miejscówki i smaki były trafione, więc pozostało coś zmienić żeby wyeliminować z łowiska te mniejsze karpiki i zwabić te większe. A więc szybka zmiana przyponów na włosie dłuższym lądują po dwie kulki 20 mm i 20 mm z 15 pop up i są efekty. Ograniczyliśmy brania tych maluchów i co ważniejsze weszły i te większe. Nie było ich zbyt wiele ale były.
I to by mógł być koniec mojego opisu lecz na tej zasiadce wydarzył się jeden super dla mnie aspekt . Jednego dnia dotarła do nas na łowisko moja żonka Jolka, która ku mojemu zdziwieniu a zarazem uciesze wyraziła chęć łowienia. I tak oto stało się, chwyciła bakcyla wędkarstwa i złowiła swojego pierwszego karpia w życiu. Tak więc może będę miał jeszcze jednego kompana więcej na wyprawy. Następnie na ostatnią dobę naszego pobytu na łowisku Dzięczyna dociera jeszcze do nas mój brat a zarazem klubowicz WB Darek, rozwija sprzęt i drużyna żwirków w komplecie. Moczyć kije było mega mega zajebiście. Poniżej kilka fotek pozdrawiamy wszystkich pozytywnie zakręconych WARMUZ BAITS KLUB & TEAM.
Mariusz Piaszczyński.